Zielono nam w głowach
Zamiast turystyki i clubbingu – grzebanie w ziemi. Jest przyjemnym powodem do pozostania w domu na weekend. Widzą to nawet młodzi ludzie – mówi Wojciech Grąbczewski‚ z wykształcenia anglista‚ z tradycji rodzinnej ogrodnik
Rz: Sądząc po liczbie ludzi w sklepach ogrodniczych‚ ogrodnictwo staje się naszym narodowym hobby. Czy Polacy lubią się już grzebać w ziemi tak jak Anglicy i Holendrzy?
Wojciech Grąbczewski: Aż tak jeszcze nie‚ ale rzeczywiście zainteresowanie ogrodami jest ogromne. Z wielu powodów. Przestrzeń uliczna jest u nas zapuszczona. Ludzie chcą od niej uciec i wydzielić sobie kawałek własnej‚ gdzie nie będą musieli patrzeć na brzydotę. Przyjechali do mnie znajomi z Łotwy i Estonii i pytali‚ czy u nas nie istnieje funkcja artysty miejskiego.
W Warszawie istnieje specjalista od estetyki Tomasz Gamdzyk‚ który uważa‚ że od stawu dotleniacza z kaczkami w mieście lepszy jest skwer z pomnikiem i klombem pośrodku. A holenderscy specjaliści od przestrzeni miejskiej‚ którzy przyjechali do Warszawy, dziwili się‚ po co u nas w miejskich parkach grabi się liście. Przecież w przyrodzie liście nie są grabione.
Nie jestem fanem wszystkich poczynań Joanny Rajkowskiej‚ ale akurat dotleniacz mi się podoba. Co do liści – to rozumiem‚ że są grabione w parku. Ktoś mógłby się na nich poślizgnąć. Ale walczyć z sąsiadem‚ bo parę listków z jego drzewa spadło na nasz nieskazitelny trawnik to absurd. Zresztą dla wielu ludzi grabienie liści to bardzo przyjemna czynność.
Pan lubi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta