Dyplomacja i łowy
Radosław Sikorski. Był na wojnie w Afganistanie, brylował na waszyngtońskich salonach. Jednak prawdziwy egzamin ze sztuki wojennej dyplomacji minister spraw zagranicznych zdaje teraz. Czy uda mu się porozumieć z Pałacem Prezydenckim?
Do gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych wkroczył jesienią zeszłego roku. Z poczuciem nieskrywanej satysfakcji. Bo w polityce rzadko się zdarza, że ktoś spektakularnie z niej wypada, by w kilka miesięcy później znowu mocno siąść w siodle. Na bardziej prestiżowym stanowisku. W barwach innej, konkurencyjnej partii.
Pożegnanie z Ministerstwem Obrony Narodowej w lutym ub.r. było zimne i rzewne. Podczas uroczystości na placu Piłsudskiego wojskowa orkiestra grała pieśń „Jak to na wojence ładnie...”. A każdy, kto to oglądał, mógł sobie dośpiewać dalsze słowa: „... kiedy ułan z konia spadnie, koledzy go nie żałują, jeszcze końmi go tratują”. Zanim jednak Radosławowi Sikorskiemu wyschły w oczach łzy wzruszenia, Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory. Platforma Obywatelska, z którą się związał, wybory wygrała. I znów jest ministrem.
Ma 45 lat, wkracza w najlepszy wiek do uprawiania polityki. A bagażem doświadczeń przewyższa o wiele starszych kolegów.
Podczas wydarzeń bydgoskich w marcu 1981 r. był przewodniczącym uczniowskiego komitetu strajkowego. Tuż po liceum, w 1981 r., wyjechał do Wielkiej Brytanii. Dzięki stypendium skończył prestiżowy Pembroke College na Oksfordzie, jako młody reporter pojechał na wojnę w Afganistanie. Po powrocie do Polski, mając 29 lat, został wiceministrem – najpierw obrony, potem spraw zagranicznych. Przez trzy lata pracował jako dyrektor w American...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta