Wymazać i zacząć od nowa
Niektóre mają ponad 20 lat. Mijają kolejne igrzyska olimpijskie, a one wciąż trwają, bezpieczne i dumne – rekordy świata ustanowione w latach 80.
Dla naiwnych symbole możliwości ludzkiego organizmu, dla realistów coraz bardziej kłopotliwa pamiątka po czasach, gdy dopingowego wstydu nie znał prawie nikt. Co z nimi zrobić?
Kilka dni temu minęła 20. rocznica rekordowego biegu Florence Griffith-Joyner na 100 m. Stadion w Indianapolis zobaczył 16 lipca 1988 roku, jak muskularna kobieta w pełnym makijażu przebiega z rozwianym włosem dystans sprinterski w 10,49 sekundy. Wyczyn był tak niezwykły, że natychmiast zapomniano o źle działającej aparaturze mierzącej prędkość wiatru.
Dzieci Nebiolo
Rekord Flo-Jo dałby jej dziś finał mistrzostw Polski mężczyzn. Nawet Marion Jones, której doping w końcu udowodniono, nie zdołała się zbliżyć do osiągnięć rodaczki. Przebiegła raz 100 m w 10,65.
13 rekordów świata w lekkiej atletyce z lat 80. wciąż nie zostało poprawionych (dwa męskie, 11 kobiecych)
Wynik amerykańskiej sprinterki stał się jednym z najważniejszych sportowych symboli tamtych czasów. Czasów, w których sportowcy, lekarze i lekkoatletyczni działacze korzystali bez przeszkód z profitów, jakie zaczął dawać doping.
Primo Nebiolo, nieżyjący już szef IAAF, znakomicie wiedział, jak zamienić rywalizację sportową w dochodowy biznes. Gdy w Berlinie stał jeszcze mur, prestiż Wschodu i Zachodu budowano poprzez sukcesy na bieżni, co jeszcze bardziej sprzyjało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta