Pięćset ozorów mełło bez ustanku
Lech Kaczyński zbiera razy, ale trzeba o niego zabiegać – jak pokazał Nicolas Sarkozy w Paryżu. Tusk zbiera same pochwały, lecz można go ignorować – jak pokazała Angela Merkel w Gdańsku – pisze filozof społeczny
Zarzuca się prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że w sprawie traktatu lizbońskiego działa chaotycznie i bez planu. Najpierw traktat wynegocjował, potem uzależnił złożenie podpisu pod ratyfikacją od nowej ustawy kompetencyjnej. Po referendum w Irlandii sugerował, że nie ma sensu go podpisywać, a po spotkaniu z Nicolasem Sarkozym nie tylko oświadczył, że nie będzie się sprzeciwiał ratyfikacji, ale – jak doniosła prasa – podobno zobowiązał się, że będzie pomagał w doprowadzeniu procesu ratyfikacyjnego w Europie do końca i przekonywał prezydenta Czech Vaclava Klausa, by zmienił niechętne traktatowi stanowisko. Podobno Francuzi dla zachęty lekką ręką dorzucili nam jeszcze fabrykę silników Peugeot, o którą zabiegały Turcja, Ukraina i Rumunia.
Niepokoje prezydenta
Rzeczywiście nie wygląda to na konsekwentną postawę. Czyż na tym tle nie błyszczą jasnym światłem talenty dyplomatyczne i strategiczne Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego oraz szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka, twardo i konsekwentnie broniących polskich interesów w negocjacjach ze skąpymi i aroganckimi jankesami?
Strategia prezydenta wygląda na mało przemyślaną. Zwłaszcza że większość Polaków opowiada się za traktatem lizbońskim. Ale wszyscy wiemy, że Lech Kaczyński nie jest politykiem, który dba o popularność. Nie podporządkowuje swoich działań sondażom, ba, w ogóle zdaje się je...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta