Włamanie do salonu
Sensacja w Lidze Mistrzów. Zwycięstwo rumuńskiego zespołu CFR Cluj nad Romą to nie jest kolejna bajka o tym, jak biedny utarł nosa wielkim. CFR jest nieznany, ale bogaty.
Wiele można napisać o drużynie z Kluża, ale nie to, że w meczu z Romą na Stadionie Olimpijskim kibicowała jej cała Rumunia. Być może nawet nie cała Transylwania, bo i tam wielu kibiców nie może się pogodzić z tym, że to właśnie w małym kolejarskim klubie wyrosła rumuńska Chelsea.
Niektórzy z nich cztery lata temu nie wiedzieli jeszcze, że CFR istnieje. Dziś znaleźli w nim wspólnego wroga. Nieważne, czy kibicują Steaule, czy Dynamu Bukareszt, które Cluj zepchnął z tronu, czy tym klubom, które nigdy nie miał szansy na zaszczyty. Niechęć jest tak samo silna i ma podobne przyczyny. Co to za mistrz Rumunii, co sukces sobie kupił, ma węgierskiego właściciela, zagranicznego trenera, piłkarzy z czterech kontynentów, a w kadrze tylko sześciu Rumunów?
Do tego dochodzą jeszcze oskarżenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta