Profesor odmawia współpracy z sądem
Sprawa prof. Bogusława Wolniewicza jaskrawo pokazuje, jak formalistyczne traktowanie świadków wypacza sens procesu
Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa 81-letniego filozofa, któremu w pociągu ukradziono torbę z dokumentami. Jest to sprawa karna przeciwko dwóm podejrzanym o ten występek.
Policja szybko zatrzymała złodziei, ale na pierwszej rozprawie okazało się, że chyba większe problemy ma profesor. Sędzia obcesowo (w każdym razie tak to odebrał) zwróciła mu uwagę, że usiadł w niewłaściwym miejscu, a gdy chciał zgłosić wniosek dowodowy, powiedziała, że jako świadek nie ma do tego prawa, nie pouczając, że może przyjąć status pokrzywdzonego, i wtedy może to robić.
Dociskany grzywnami
– Poczułem się dotknięty, wręcz szykanowany, więc wyszedłem z sądu – powiedział prof. Wolniewicz „Rz”.
Potem dostał kilkanaście wezwań i 7 tys. zł grzywien za niestawiennictwo. Przed 15. rozprawą sąd postanowił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta