Tu rośnie dom... i obok niego nic
Blok obok bloku na Białołęce, ogrodzone, strzeżone osiedla na Bemowie i w Ursusie. Tysiące mieszkańców, średnia wieku poniżej 30 lat. I żadnego przedszkola, szkoły, poczty. Pustynia. Ale tak już było na Bródnie, Ursynowie. A że minęło prawie pół wieku...
Początek lat 70. Bródno. Wyrastające w szczerym polu wieżowce, przeganiające pomału pasące się krowy. W szkole, jedynej na wielkim placu budowy, po 50 osób w klasie. A społecznych szkół wtedy nie było. Choć oddać trzeba sprawiedliwość, że przez dziesięć lat tzw. infrastruktura zaczęła się poprawiać i wśród domów wyrastały „tysiąclatki“, pudełkowe przedszkola, klasyczne SAM-y spożywcze.
I powtórka. Lata 80. Pnie się w górę inteligencki Ursynów. Między blokami, już coraz bardziej eleganckimi, które sukcesywnie zmniejszają obszary pól kapusty, nie ma szkoły, przedszkola, sklepu. O domu kultury nikt nawet nie marzy. Wściekli inteligenci rozwożą dzieci po przedszkolach na Mokotowie, w Śródmieściu.
Ale to były ciężkie czasy. Ludzie nie mieli mieszkań, system się walił. Kto wtedy miał czas i głowę myśleć o planowym zagospodarowaniu obrzeży miasta. Peryferia żyły swoim siermiężnym życiem i często mieszkańcom zawdzięczały lokalne klubiki, lodowiska między blokami, parafialne świetlice.
Tu nie zaszła zmiana
I obrazek trzeci, który niemal od 20 lat obserwujemy z coraz większym nasileniem, już w wolnej Polsce, na warszawskiej Białołęce, w Ursusie, na Bemowie, w Wilanowie...
–...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta