Pacjent pluł krwią
Śmierć Grzegorza Przemyka
Pacjent pluł krwią
Oczekując na karetkę, która miała go zawieźć z pogotowia do domu, Przemyk pluł krwią, tak powiedział mi jeden z sanitariuszy -- zeznała 22 marca Watras P. , Bułgarka z pochodzenia, w 1983 r. psychiatra w warszawskim pogotowiu.
Lekarka zastanawiała się później, dlaczego pacjent w takim stanie nie został skierowany do ambulatorium. Dowiedziała się jednak od dr. Pawła W. , innego psychiatry, badającego Grzegorza, iż nie zauważył on u niego praktycznie żadnych obrażeń zewnętrznych, a poza tym jeszcze nie wiedział, iż Przemyk został wcześniej pobity. Czuć było tylko alkohol.
Sąd pytał świadka, czy w takich wypadkach należało zasięgnąć konsultacji. W pewnych sytuacjach, gdy nie ma kontaktu z pacjentem nie mającym obrażeń, będącym jednak w stanie wstrząsu, konsultacja nie jest niezbędna. Proces przerwano do 6 maja br.
J. O.