Buzek na prezydenta
Z Arturem Balazsem rozmawiają Piotr Semka, Piotr Kobalczyk i Agnieszka Niewińska
Rz: Co słychać u człowieka cieszącego się niegdyś sławą rozgrywającego pierwszej klasy w polskiej polityce? Nikt panu nie proponował startu w wyborach? Jest pan bardzo popularny w Zachodniopomorskiem i mógłby pan być lokomotywą dowolnej listy.
W 2005 roku zapowiedziałem, że nie będę już w żadnych wyborach startował. Różne propozycje do mnie trafiały, ale w tej sprawie nic się nie zmieniło.
W 2001 roku rozstał się pan z PO. Dlaczego?
W 2001 roku przed wyborami do Sejmu w imieniu SKL wraz z Janem Rokitą wynegocjowałem porozumienie z PO. Miałem nadzieję na wielką prawicową formację, otwartą i na inteligencję miejską, i prowincję, i wieś. Umowa stanowiła, że robimy prawybory, tworzymy listy i w przyszłości tworzymy wspólną formację polityczną. Wszystkie punkty umowy zostały złamane. W pięciu miejscach, gdzie ludzie SKL wygrali prawybory, lider PO zdjął ich z pierwszych miejsc.
W dniu składania list Tusk zgodził się łaskawie, żebym wystartował z przedostatniego miejsca w Szczecinie, bo liczył, że do parlamentu nie wejdę.
Ale się jednak udało?
Wygrałem. Tusk porozumiał się z częścią SKL – z Rokitą i z Komorowskim. Zaproponował im, żeby ponad głowami struktur SKL weszli do władz Platformy. I Rokita jako szef SKL wszedł do prezydium Klubu Parlamentarnego PO bez informowania mnie i moich kolegów.
Czyli wystawił was do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta