Wpływy budżetowe: co stymuluje, a co hamuje
Zamiast o podnoszeniu podatków powinniśmy dziś rozmawiać o zwiększeniu skuteczności ich egzekwowania oraz rozwiązaniach podatkowych, które mają szansę stymulować rozwój gospodarczy, a nie go hamować – twierdzi doradca podatkowy, partner w Ernst & Young
Nasz rząd, podobnie jak rządy innych krajów, stoi przed klasycznym dylematem: czy licząc na zwiększenie wpływów budżetowych, ale ryzykując przedłużenie się okresu spowolnienia gospodarczego, podnosić podatki, czy raczej pobudzać gospodarkę środkami natury fiskalnej, ale kosztem budżetu. Dylemat tym trudniejszy, że być może nie wszystkie założenia są prawidłowe (poczynając od fundamentalnego, że podniesienie podatków automatycznie przekłada się na zwiększenie wpływów budżetowych).
Dyskusję wywołaną zapowiedziami rządowymi podniesienia obciążeń podatkowych można sprowadzić do trzech podstawowych aspektów: czy podnosić, co podnosić i co zrobić, żeby nie podnosić.
Odpowiedzi oczekuje się najczęściej od ekonomistów, a nie specjalistów od prawa podatkowego. Jednak to ci drudzy często nieźle orientują się w tym, jak konkretne zmiany przepisów (i to nie tylko dotyczące zmiany stawek podatku) mogą się przełożyć na skłonność podatników do płacenia bądź unikania podatków, a także – do podejmowania odważnych działań gospodarczych, o jakie trudno w czasach, które nie sprzyjają inicjatywie gospodarczej.
Czy podwyższać
Pierwsze pytanie – czy podnosić podatki, można by skwitować stwierdzeniem: to zależy. Jeśli bowiem chcemy, aby kryzys trwał dłużej, bo np. daje to państwu większą kontrolę nad pewnymi procesami, uzasadnia wyjątkowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta