Utopijna wizja europejskiego narodu
Funkcjonowanie w niepodległym państwie jest naturalnym dążeniem wspólnoty. Ludzie pragną się rządzić sami. Konstruktorzy obecnej Unii chcą jednak narzucić im europejskie instytucje, które udają demokrację – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Zdecydowanie za mało dyskutujemy na temat Unii Europejskiej. Trudno za dyskusję uznać rytualne wezwania do zwiększenia unii w Unii. Nie wiąże się z tym żadna argumentacja poza zaklęciami, że przecież lepiej razem niż osobno i lepiej budować, niż niszczyć. Dyskusję z przeciwnikami obecnego kształtu Unii zastępuje poszukiwanie motywów ich nieprzyzwoitej postawy, gdyż uzasadnień ich ani przytaczać, ani tym bardziej polemizować z nimi przecież nie wypada.
W tym kontekście istotne jest podjąć dyskusję na temat argumentów, które Piotr Skwieciński („Europarlament – cicha, rosnąca potęga” „Rz”, 8 czerwca 2009) przeciwstawił moim racjom.
Unijny galimatias
Zacznijmy od faktów. Skwieciński poucza mnie, że prezentuję typową dla Polaków ignorancję w sprawach europejskich i nie wiem, że blisko trzy czwarte polskiego prawa kształtowane jest przez instytucje UE. Tak się składa, że nie tylko nigdy temu nie przeczyłem, ale wielokrotnie w swoich tekstach nad tym biadałem. Natomiast inne stwierdzenie Skwiecińskiego (za Dariuszem Rosatim), że połowa polskiego prawa stanowiona jest w Parlamencie Europejskim, jest nieporozumieniem.
Europarlament nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji bez zgody Rady Europejskiej (oficjalnie Rady UE) złożonej z szefów rządów lub ich reprezentantów. Z tego też powodu nie sposób zgodzić się ze sformułowaniem o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta