Sędziowie nie są królami
Z sędzią Sądu Najwyższego USA Antoninem Scalią rozmawia Piotr Gillert
Rz: Jak pan zareagował na wiadomość, że polski rzecznik praw obywatelskich przyznał panu Nagrodę Włodkowica?
Czułem się zaszczycony. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że w ogóle jestem rozpoznawalny tak daleko na wschodzie.
Spotkał się pan z polskimi studentami prawa. Czym się różnią od swych amerykańskich kolegów?Wydaje mi się, że Europejczycy są znacznie bardziej od Amerykanów sceptyczni wobec twierdzenia, że znaczenie zapisów konstytucyjnych jest takie, jakie miało być, gdy naród w sposób demokratyczny je przyjmował. Europejczycy uważają raczej, że gdy używamy ogólnikowych terminów, takich jak prawo do prywatności, to sędziowie mają decydować, co one właściwie znaczą. Zamiast stwierdzić, że gdy naród ustanawiał prawo do prywatności, miał na myśli to, co jego zdaniem oznaczało prawo do prywatności w tamtych czasach. Jeśli wtedy nie uważano, że można zalegalizować zachowania homoseksualne, to nie można wnosić, że konstytucja na nie pozwala. Oczywiście można je zalegalizować przez zmianę prawa, ale to wymaga demokratycznego głosowania.
Między systemami prawnymi po obu stronach Atlantyku jest wielka różnica. Bodajże Stephen Breyer, jeden z pana kolegów w Sądzie Najwyższym, mówił kiedyś o tym, jak relatywnie mniejsze znaczenie mają sędziowie w Europie.
Może ludziom w Europie tak się wydaje, ale, na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
