Jedni Ukraińcy spalili dom, drudzy uratowali życie
Ocaleli z pacyfikacji UPA wspominają tragiczną Wigilię 1944 roku
– Był wtedy lekki mróz, sporo śniegu. Mama przygotowała wigilię. Właśnie mieliśmy się dzielić opłatkiem, gdy usłyszeliśmy strzały. Wiedzieliśmy, co to znaczy. Natychmiast rzuciliśmy się do okien i uciekliśmy z domu – opowiada Jan Białowąs, jeden z Polaków, którzy przeżyli wigilijną pacyfikację wsi Ihrowica (Podole, dzisiejsza Ukraina). Zginęło w niej 65 osób.
Pan Białowąs, wówczas 17-latek, z dwoma braćmi, mamą, siostrą i jej czteroletnią córeczką schowali się w stodole ukraińskiego sąsiada, którego nie było w obejściu. Leżąc w słomie, słyszeli odgłosy rzezi. – Strzały, uderzenia, krzyki i błagania – opowiada. – Potem poczuliśmy swąd spalenizny. To paliła się nasza chałupa i inne polskie domy. Cały nasz dobytek poszedł z dymem.
Rodzina Białowąsów odważyła się wyjść z ukrycia dopiero nad ranem, gdy po sotni ukraińskich nacjonalistów nie było już śladu. Natychmiast pobiegli na plebanię, gdzie mieszkał ksiądz Stanisław Szczepankiewicz. Ten...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta