Tomasz Lis – pomnik dziennikarskiej cnoty
Gwiazda TVP źle się czuje w sytuacji, w której jego polemiści mają legalny dostęp do mediów. I oburza się, że także oni korzystają z prawa do wypowiadania swoich poglądów – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Grandpressowy Zeus zagrzmiał i sypnął piorunami. Tomasz Lis w swym manifeście „Cnotą i pałką” opublikowanym w sylwestrowej „Gazecie Wyborczej” wskazuje, kto i dlaczego znaleźć się powinien poza dopuszczalnym kanonem poglądów, jaki sam łaskawie wyznaczył. Telewizyjny dziennikarz stawia na początek pytanie, czy da się w Polsce oddychać?
Już gdzieś to państwo słyszeliście? Tak, to odwołanie do hasła „W Polsce robi się duszno”, które trzy lata temu powtarzały dziesiątki autorytetów. Sformułowanie jest bardzo wygodne – brzmi odpowiednio niepokojąco, a jednocześnie nie wymaga konkretnego uzasadniania. Tak samo jak stwierdzenia, że „czas zacząć się bać” lub „w powietrzu czuć zapach podłości”.
W tak wytworzonym klimacie grozy autor obwieszcza nam rzecz porażającą: oto w Polsce doszło do sojuszu tabloidów z publicystycznymi „talibami”.
Między talibami
Kim są owi „talibowie”? Tomasz Lis modeluje ich wizerunek tak jak mu wygodnie. Jeden skupiać się ma na walce z homoseksualistami, inni ośmielają się zadawać pytania w sprawie Krzysztofa Piesiewicza, jeszcze inni dostają krechę, bo dziwią ich wystąpienia abp. Józefa Życińskiego, który w sprawie znanego senatora widzi wyłącznie problem szantażu, a nie tego, co zrobił on ze swoim życiem.
Lis ułatwia sobie zadanie, karykaturyzując poglądy adwersarzy, a potem unosi świętym oburzeniem, jak takie poglądy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta