Czas mierzony kolorem
Dziś premiera cyfrowej wersji „Sanatorium pod Klepsydrą” Wojciecha Jerzego Hasa. Autor zdjęć do filmu opowiada o szczególnej roli barw i dobrodziejstwach nowych technologii.
Minęło 37 lat od czasu, gdy „Sanatorium…” trafiło po raz pierwszy do kin. Czy po cyfrowej obróbce bardzo się zmieniło?
Witold Sobociński: Przede wszystkim ożyło. Jak wiele wspaniałych filmów, którym nowoczesna technika przywróciła dawny blask. Kopie zniszczone upływem czasu można było doprowadzić do stanu, jaki miały w dniu premiery. A nawet, jak w przypadku „Sanatorium…”, do wersji pełniejszej.
To możliwe bez ingerencji w dzieło?
Dzięki cyfrowej obróbce udało się nasycić istniejące barwy, nadać im ostrość, głębię, a także wydobyć wspaniałe kolory, których na tradycyjnej taśmie nie było widać.
Nie obawia się pan, że widzowie zarzucą panu „przekoloryzowanie”, reagując jak część osób na odnowioną Kaplicę Sykstyńską?
I usłyszymy: Kicz!? Trochę się boję, że ludzie tego nie zrozumieją, ale obecny efekt jest bardzo bliski pierwotnej koncepcji i mojemu stylowi. Film ma przemyślaną strukturę oraz kompozycję barw, które wizualnie zbliżają ekranowy obraz do prozy Schulza.
Autor...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta