Wolno marzyć dalej
Tomasz Adamek musiał walczyć przez 12 rund, miał problemy, ale pokonał Jasona Estradę na punkty
Przed ogłoszeniem werdyktu widzowie w Prudential Center wstali z miejsc. Sędziowie punktowali 115:113, 116:112, 118:110. Wszyscy dla Polaka. Estrada był wściekły, uważał, że zasłużył na zwycięstwo, i decyzję sędziów nazwał kradzieżą. Adamek mógł odetchnąć z ulgą. Wygrał kolejną walkę, której nie wolno mu było przegrać. To zwycięstwo pozwala marzyć dalej i liczyć przyszłe, zapewne rekordowe, honoraria. Porażka byłaby początkiem końca kariery w najcięższej kategorii.
Widownia była biało-czerwona (sprzedano na ten pojedynek ponad 10 tysięcy biletów), polski hymn odśpiewano a cappella, doping niósł się tak, że nie można było na oczach tych ludzi przegrać. Adamek od 15 miesięcy mieszka z rodziną w stanie New Jersey, walczył u siebie. Był faworytem, ale tylko niepoprawni optymiści liczyli na jego efektowną wygraną przed czasem....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta