Futbol, bohater zbiorowy
W sobotę finał Inter – Bayern. Lekcja, że miło jest mieć gwiazdy, ale w piłkę gra się w jedenastu
– Niech tylko któryś z was się dotknie Interu, to przysięgam, wydziedziczę – powtarzała swoim synom Emilia Moratti, a Massimo słuchał matki i kiwał głową. Ale zrobił po swojemu.
Od 15 lat topi w Interze cały wolny czas i zbudowany na ropie naftowej rodzinny majątek. Dokładnie tak jak kiedyś jego ojciec Angelo, za którego pieniądze Inter dwa razy sięgał w latach 60. po Puchar Europy.
Moratti junior wydał na piłkarzy więcej niż Roman Abramowicz, zmieniał trenerów jak Jesus Gil, szukał szczęścia z wielkimi gwiazdami: Ronaldo, Zlatanem Ibrahimoviciem, można by długo wymieniać. Zdobywał Puchary UEFA, mistrzostwa Włoch, ale szczęście znalazł dopiero teraz. Po 45 latach puchar może znów należeć do Morattich.
Na kosmodromie
W piątek, gdy piłkarze Interu rozgrzewali się przed treningiem w Valdebebas – ośrodku Realu malowniczym jak kosmodrom Bajkonur – prezes podszedł do Jose Mourinho, wyściskał go, a potem zrzucił marynarkę i zza linii bocznej przyglądał się, jak ćwiczą jego miliony.
Patrzył z uśmiechem, bo to dobrze wydane pieniądze. Zwłaszcza ponad 10 mln euro na roczną pensję Mourinho. Można nie lubić Portugalczyka jako człowieka (jak mawia o nim Johan Cruyff: dobry trener, zły przykład), ale zarządcą talentu jest wybitnym.
Ujarzmione kaprysy
Zastał drużynę Zlatana i dziesięciu pomocników, a w dwa lata zmienił ją w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta