Najlepszy duet dla Polski
Czy po trzech latach rządzenia i zdobyciu prezydentury ekipa Tuska znajdzie w sobie energię i wolę, by przed następnymi wyborami aplikować społeczeństwu trudne reformy? – zastanawia się publicysta „Rzeczpospolitej”
Wyobraźmy sobie dwie możliwe wersje rozwoju wypadków. Pierwszy – prezydentem zostaje Bronisław Komorowski. Drugi – w pałacu na Krakowskim Przedmieściu zasiada Jarosław Kaczyński. W obu przypadkach co najmniej przez rok rządem kierować będzie Donald Tusk. Jakie byłyby to prezydentury? Jak wyglądałyby ich relacje z premierem? Co z tego może wyniknąć dla państwa?
1. Komorowski – Tusk
Zacznijmy od wersji z Bronisławem Komorowskim.
Deklaracje współpracy
Zaczęłoby się bardzo dobrze. Pełna zgoda z premierem, deklaracje współpracy. Prezydent Komorowski zapewne nie narzucałby się aktywnością. Zwłaszcza w pierwszym roku, do wyborów parlamentarnych współpraca obu ośrodków władzy mogłaby być wzorowa. Jeśli wychodziłby z inicjatywą, to zapewne wcześniej uzgodnioną z szefem rządu. Piarowskie służby oby ośrodków dbałyby o to, by pokazywać czasem aktywność prezydenta, ale byłoby to skorelowane z tym, co robi rząd i myśli Donald Tusk.
Trudno spodziewać się jakichś solowych akcji nowego prezydenta w pierwszym okresie. Po pierwsze dlatego, że sporo czasu minie – jak poprzednikom – zanim odnajdzie się w nowym budynku i kompetencjach, a także sytuacji politycznej. Po drugie – jednak wygodniejsze dla niego byłoby, jeśli po wyborach parlamentarnych w Kancelarii Premiera zasiadałby dalej Donald Tusk niż Jarosław Kaczyński, więc do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta