Wymęczony awans
Lech przegrał z Interem Baku 0:1, ale lepiej wykonywał rzuty karne
Mistrzowie Polski przystępowali do rewanżu z Interem Baku w luksusowej sytuacji. Wygrali pierwszy mecz 1:0 i w Poznaniu mogli dyktować warunki.
Zaczęli znakomicie. W pierwszych 10 minutach Azerowie nie tylko nie byli w stanie wyjść za linię środkową, ale nawet kopnąć piłki tak, żeby nie trafiła do któregoś z poznaniaków.
Po bardzo ładnych i szybkich akcjach bliscy zdobycia goli byli Artur Wichniarek, Sławomir Peszko i Manuel Arboleda. Za każdym razem ich trudne strzały bronił Giorgi Łomaja, w tym okresie najlepszy zawodnik na boisku.
Wydawało się, że napór „Kolejorza” musi wreszcie zakończyć się bramką. Ale kiedy po kwadransie nic takiego się nie stało, Azerowie zaczęli grać coraz odważniej. Z piłkarzy Lecha w widoczny sposób uchodziło powietrze. Nie bardzo wiedzieli, jaką metodę znaleźć i coraz częściej nie nadążali za szybko podającymi sobie piłkę przeciwnikami. Gdyby w 22. minucie Robertas Poskus wykazał więcej zimnej krwi,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta