Lider ciemnej strony mocy
Prezes PiS zwiera szyki do ostatecznej wojny ze złem nad Wisłą, do politycznego Armagedonu. Liczne rzesze by chciały, żeby przegrał, ja też, ale że tak się skończy, głowy bym nie dał – pisze publicysta
Słychać narzekania, że zamiast „ważnych tematów”, w debacie politycznej dominuje Jarosław Kaczyński; co się z nim dzieje, jak rozumieć to co robi i mówi. To skupienie uwagi jest zasadne. Szef PiS w skutek splotu okoliczności i korzystania z nich w sposób budzący zachwyt u części, a niepokój, czy wręcz przerażenie u większości ludzi, skupia na sobie uwagę.
Dla zachwyconych jest kolejną, od Stanisława Tymińskiego poczynając, nadzieją na zdjęcie z nich trosk i zrobienie Polski, takiej, jaką sobie każdy zachwycony wyobraża. Dla przerażonych to podpalacz, a gdy taki ktoś się zjawia, to inne sprawy schodzą z drogi. Rząd może wiele zepsuć, ale kraju nie podpali. Słusznie więc szef PiS jest w centrum uwagi i także to, co się dzieje z jego partią, należy do pytań najważniejszych.
Wyborcy jak gaz łupkowy
Różne odpowiedzi na nie padają. Podam i swoją. Jarosław Kaczyński, wybitne zwierzę polityczne, jest politykiem z wizją państwa bardzo odmiennego od tego, które powstało przez minione 21 lat. W państwie PiS-owskim, w IV RP, prawa wspólnoty, dokładnie narodu, byłyby nadrzędne nad prawami jednostki, nad prawami obywatela i te w razie konfliktu musiałyby im ustąpić.
Naród jednak, jako podmiot uprawnień nie występuje wprost, jak jednostka, lecz musi go zastąpić coś, a najczęściej ktoś, biorąc pod uwagę przykłady historyczne. Ten ktoś to zwykle...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta