Umowa jednak była
Jeśli uznamy, iż premier Tusk zawarł ustną umowę z rosyjskim prezydentem w sprawie prowadzenia razem z Rosjanami śledztwa smoleńskiego, to dlaczego po kilku dniach Polacy wyłączyli się ze wspólnych działań – zastanawia się profesor prawa
W związku z doniesieniem złożonym do prokuratury przez mecenasa Stefana Hamburę o możliwości popełnienia m.in. przez Donalda Tuska przestępstwa z art. 129 k.k. (działanie na szkodę RP w stosunkach zagranicznych) wskutek rezygnacji przez szefa rządu z możliwości wspólnego z Rosją prowadzenia śledztwa smoleńskiego, choć prezydent Rosji taką możliwość w telefonicznej rozmowie z polskim premierem zadeklarował, pojawiły się rozbieżne opinie co do charakteru prawnego i skutków prawnomiędzynarodowych tej rozmowy.
Pisemnie czy przez telefon
Krzysztof Karsznicki w „Rzeczpospolitej” (30.08.2010) oraz Przemysław Czarnek w „Naszym Dzienniku” (8.09.2010) twierdzą, że efektem telefonicznej rozmowy polskiego premiera i rosyjskiego prezydenta przeprowadzonej tuż po katastrofie samolotu nie mogła być żadna ustna umowa międzynarodowa. Karsznicki, trzymając się ściśle ogólnych postanowień ustawy z 14 kwietnia 2000 r. o umowach międzynarodowych, twierdzi, że nie można zawrzeć umowy międzynarodowej przez telefon, musi mieć ona formę pisemną i powstać może jedynie w wieloetapowym postępowaniu określonym w cytowanej ustawie (negocjacje, podpisanie, ratyfikacja lub zatwierdzenie, publikacja). Zawarcie zaś jakichkolwiek porozumień międzynarodowych sprzecznie ze wspomnianą ustawą skutkowałoby ich nieważnością w prawie wewnętrznym oraz naruszałoby reguły konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów z 1969 r....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta