![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
Namiot w deszczu
Lipiec na kempingu
Namiot w deszczu
Grzegorz Sieczkowski
-- Teraz to naprawdę wiem, co znaczy płacić za pogodę -- narzekał w czasie deszczowych i wietrznych dni lipca właściciel kempingowego barku w Darłówku, kiegdyś oficer Marynarki Wojennej. Narzekanie można zrozumieć, bo -- jak większość właścicieli sezonowych interesów -- liczył na spore zyski.
A tymczasem zachodnie wybrzeże w pierwszych dwóch dekadach lipca należało do najzimniejszych i najbardziej deszczowych rejonów kraju. Dla wszystkich na tamtejszych kempingach najtrudniejsza była noc z poniedziałku na wtorek (z 8 na 9 lipca) . Gwałtowna, niezwykle silna ulewa, silny, w granicach osiemdziesięciu kilometrów na godzinę wiatr, sztorm na Bałtyku. W efekcie we wtorkowy poranek większość namiotów była zalana wodą. W nocy w czasie deszczu, gdy właściciele zalanych namiotów (kilka rodzin) musieli przenieść się do kempingowej świetlicy, gdzie doczekali południa, kiedy to potop z nieba ustał. Świetlica zresztą jeszcze przez dwa dni spełniała rolę suszarni, sypialni i przechowalni bagażu dla wszystkich zmoczonych. Kto nie przemókł, nie przemarzł lub nie został zatopiony, rychło pakował swoje manatki. Byli też tacy, którzy w tych dniach przyjeżdżali rano, rozbijali namiot i po południu lub wieczorem zwijali go i czym prędzej wyjeżdżali. W pewnym momencie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta
