Królowa czterech dekad
Edita Gruberova to artystka, która potrafi wyśpiewać wszystkie ludzkie emocje. W niedzielę wystąpi w Warszawie
Nie jest diwą, bo to słowo ostatnio wyświechtane, ale absolutną primadonną i wokalnym fenomenem. Rozpala namiętności i spory, bez niej świat opery stałby się ubogi. Starannie dobiera miejsca występów. W Europie jest zaledwie kilka teatrów, w których można ją stale oglądać: w Wiedniu, Monachium, Barcelonie. W 2013 r. po długiej przerwie wróci do Zurychu. Ostatnio dodała do tej listy Operę Narodową.
Podobno nie lubi nowojorskiej Metropolitan Opera, od lat tam nie śpiewała.
– Po prostu nie mam zbytniego respektu dla amerykańskiej publiczności – wyjaśnia „Rz" Edita Gruberova. – Oglądałam kiedyś w Nowym Jorku „Łucję z Lammermooru" i połowa widzów na parterze zaczęła wychodzić, gdy słynna Beverly Sills zakończyła scenę szaleństwa. Z początku myślałam, że ogłoszono alarm pożarowy, a to ludzie wysłuchali popisowej arii primadonny i postanowili iść do domu, nie czekając na finał z wielką arią tenora.
Blaski i cienie Wiednia
Zanim podbiła świat, musiała pokonać wiele trudności, jej życie to historia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta