Melodie nie tylko z barykad
„Pałacyk Michla”, „Warszawskie dzieci”... Znają je i lubią wszyscy, choć powstały 67 lat temu. Czyżby piosenki powstańcze były nie tylko ważne, ale też po prostu dobre? Twórców miewały wybitnych.
Satyra w czasie wojny odegrała ogromną rolę – wspominała Anna Jachnina, autorka piosenki „Siekiera, motyka, bimber, szklanka". – To była broń, skuteczna broń polityczna. Niemcy byli stale w napięciu, dowcip podważał ich pewność siebie, poczucie wyższości.
W przypadku piosenek z okresu Powstania Warszawskiego o satyrze trudno może mówić, a jednak pewien mechanizm powtarza się – mimo dramatycznych chwil, wszechobecnej śmierci i zniszczeń piosenki te były w znacznej części zwyczajnie wesołe. Niby to zrozumiałe. Miały podnosić na duchu, rozładować napięcie... Ten cel można było jednak osiągnąć w inny sposób – zamiast humoru stosując choćby patos.
Tymczasem czy jest to „Marsz Mokotowa", czy „Hej, chłopcy, bagnet na broń", nie mówiąc już o „Pałacyku Michla", trudno oprzeć się wrażeniu, że tkwi w nich mnóstwo szczerej, młodzieńczej ironii. Mniej więcej tyle, ile w samym Powstaniu tkwiło młodzieńczej brawury.
Syrenka z bagnetem
Jeśli jednak Jachnina...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta