Pląsajmy na Czerskiej
Nie zależy mi na Hajnclu jako więzionym męczenniku. Ale są przecież inne środki, choćby dotkliwe grzywny. Kto z premedytacją robi ludziom krzywdę, nie zasługuje na wyrozumiałość – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Zdaje mi się, że każda polska organizacja i każdy polski obywatel ma prawo protestować i stawiać pytania – tak skwitował komentator „Gazety Wyborczej" Paweł Smoleński wyczyn niejakiego Pawła Hajncla, który kilka lat temu przebrany za misia, a w tym roku za motyla, towarzyszył i parodiował procesję Bożego Ciała. Jak to ujęła z sympatią „Gazeta Wyborcza", po prostu „pląsał". Rzecz działa się w Łodzi.
Smoleński zastrzegł się jedynie, że sam by się za motyla nie przebrał, bo „brakłoby mu odwagi". Kilka tygodni później ta sama „Wyborcza" nie posiadała się z radości, kiedy prokuratura odmówiła podjęcia jakichkolwiek kroków, choć pewien duchowny, składając zawiadomienie, był przekonany, że pląsanie w tłumie procesowiczów to obrażanie uczuć religijnych.
Decyzja została uczczona tekstem, w którym jedynym narratorem był Hajncel opowiadający z rozbawieniem, jak to księża nie mogli go dogonić, a mieli przy tym zacięte twarze. „Paweł Hajncel odetchnął z ulgą" – obwieścił organ Adama Michnika. Także „Polityka" skomentowała zdarzenie artykułem wyraźnie życzliwym dla „performera".
Uchronić przed nękaniem
Smoleński przekonuje, że skoro Kościół wypowiada się w takich kwestiach, jak in vitro czy aborcja, powinien być przygotowany na sprzeciw. Koncepcja: skoro ktoś prezentuje stanowisko w sprawach politycznych, musi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta