Albion i jego motłoch
Upadkowi brytyjskiej cywilizacji są winne tamtejsze elity, które straciły kontrolę nad własnym państwem. Dla większości polityków hasłem przewodnim stało się: „nie drażnić społeczeństwa” – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Kiedy jeden 20-latek włamuje się do salonu z telefonami komórkowymi i wynosi z niego kilka nokii, jest zwykłym złodziejem. Gdy 500 zakapturzonych 20-latków rozbija witryny i kradnie dwa tysiące telefonów – o, to już zupełnie co innego. Wtedy mamy do czynienia ze „społecznym buntem" ludzi zdesperowanych i wykluczonych, bezbronnych ofiar dzikiego kapitalizmu.
Gdyby brytyjscy policjanci zabili w strzelaninie jakiegoś białego skinheada, znanego ze swoich rasistowskich wybryków, media nie wyrażałyby żalu i nie roztrząsały, czy funkcjonariusze przypadkiem nie nacisnęli na spust zbyt szybko.
Ale policjanci zabili śniadoskórego, obwieszonego złotem handlarza narkotyków i sprowokowali jego kumpli do wywołania „społecznego buntu". A to już zupełnie co innego.
Laptop hitem
Mam nadzieję, że czytelnicy „Rzeczpospolitej" nie zapomnieli jeszcze czasów, gdy pewne rzeczy nazywano po imieniu. Człowiek, który o godzinie 2 w nocy rozwala młotem szybę sklepu jubilerskiego i pospiesznie ładuje do kieszeni swój łup (jak zdarzyło się z wtorku na środę w Bristolu) nie jest żadnym buntownikiem ani nawet anarchistą. Jest zwykłym bandziorem. Ludzie, którzy w Birmingham wtargnęli do sklepu z markowymi ubraniami, nie są „zdesperowaną młodzieżą". Są zgrają oprychów.
W jednej z dzielnic Londynu splądrowano...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta