Łukasz Piszczek: moralny hazard
Gorsze od dawnej korupcyjnej winy reprezentacyjnego obrońcy są obecne próby wybrnięcia z kłopotów, a zwłaszcza dwuznaczna pomoc Franciszka Smudy i PZPN – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Zacznijmy od winy wspólnej, czyli nieznajomości przepisów. Odkryty przez wszystkich – przez nas, dziennikarzy, również – już po decyzji Wydziału Dyscypliny o półrocznej dyskwalifikacji Piszczka artykuł 135. kodeksu dyscyplinarnego FIFA nie pozostawia wątpliwości. Zgodnie z nim, jeśli przewinienie zawodnika jest poważne, czyli dotyczy m.in. dopingu, ustawiania meczów, obchodzenia przepisów dotyczących limitu wieku, krajowy związek piłkarski ma obowiązek poprosić FIFA o umiędzynarodowienie nałożonej przez niego kary.
To oznaczałoby, że po uprawomocnieniu werdyktu Łukaszowi Piszczkowi groziłoby, iż za udział w ustawieniu meczu Zagłębia Lubin z Cracovią w 2006 roku musiałby odcierpieć półroczną banicję nie tylko w reprezentacji, ale też w Borussii Dortmund i Lidze Mistrzów.
Teatr ludzki
Decyzja należy do FIFA. A jej komitet dyscyplinarny nie będzie już badał, czy korupcja była, czy Piszczek mógł się wykręcić od składki na kupienie meczu od Cracovii, czy nie. Sprawdzi tylko, czy WD dał mu szansę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta