Wsiowy chłopak ze mnie
PAWEŁ WOJCIECHOWSKI | Mistrz świata w skoku o tyczce o rodzinnej Bydgoszczy i wędkarstwie specjalnie dla „Rz”
Rz: Jeszcze się pan obawia dziennikarzy i nadchodzącego zgiełku wokół siebie?
Paweł Wojciechowski: Wie pan, ja ogromnie lubię spokój. Jestem domatorem. Nie mam wielu obozów poza Bydgoszczą. Najchętniej ruszałbym się z domu wyłącznie na starty. Więc tak, boję się.
Wędkarstwo dla tyczkarza to taka prawdziwa pasja czy niegroźny relaks?
Prawdziwa pasja. Każdą wolną chwilę spędzam na rybach.
Jak pan coś złowi, to pan wypuszcza czy zjada?
Zdecydowanie kieruję się zasadą catch and release, złap i wypuść, to na tym ma polegać. Nie przepadam za rybami na talerzu.
Wędkarstwo oznacza także gromadzenie wędzisk, kołowrotków, haczyków, przynęt, siatek, żyłek i całych skrzynek dodatkowego sprzętu oraz wymaga ciągłej wiedzy o nowościach, bo postęp technologiczny goni. To pana też dotyczy?
To jest jedyny poważny problem z wędkowaniem, że jak się wchodzi do specjalistycznego sklepu, to się tam bardzo dużo pieniędzy zostawia. Nie prenumeruję czasopism...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta