Pierwsza do pomocy
Karolina Woźniacka, liderka światowego rankingu, o tenisie i rejsie na Bora-Bora
Rz: Jakim paszportem się pani posługuje?
Karolina Woźniacka: Duńskim. Nie mam polskiego.
A czemu prosi pani, żeby mówić na nią Woźniacka, zamiast Wozniacki...
Jesteśmy w Polsce i tak trzeba wymawiać.
W domu mówi się po polsku?
Tak. Rodzice są przecież Polakami i ja zawsze będę miała polską krew.
Więcej w pani Dunki czy Polki?
Myślę, że pół na pół. Urodziłam się w Danii i do 16. roku życia tam mieszkałam. Ale lubię przyjeżdżać do Polski, smakują mi rosół i kopytka. Próbuję przyjeżdżać częściej niż raz w roku. Na wakacje do Polski przyjeżdża tata. Ja, w przerwie między turniejami, wolę spędzić kilka dni w domu w Monako. Ale na pewno przylecę na Euro 2012.
W Szczecinie zagrała pani mecz charytatywny, w Bydgoszczy buduje akademię tenisową. Skąd ta ekspansja?
Dostałam zaproszenia i skorzystałam. Nie każdy ma takie szczęście, żeby latać po świecie i grać w tenisa. Ja mam, więc chcę się tym szczęściem – a także wiedzą i doświadczeniem – podzielić z innymi. Jestem pierwsza do pomocy. Chociaż po takich wyjazdach czuję się bardzo zmęczona, i to w inny sposób niż zwykle – bardziej mentalnie niż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta