Żyrandol dla Tuska?
Niewykluczone, że w następnych wyborach prezydenckich kandydatem Platformy nie będzie Bronisław Komorowski, ale Donald Tusk – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”
W zgiełku wojny kaczystów z ziobrystami, patrząc jednocześnie na pacyfikację Grzegorza Schetyny, zapominamy o relacjach między premierem i prezydentem. Inauguracyjna sejmowa mowa Bronisława Komorowskiego sprawiła, że wróciło przekonanie o pokoju między dużym a małym pałacem.
– Słowa pana prezydenta zapadły mi głęboko w pamięć – mówił o orędziu głowy państwa Donald Tusk. To był wstęp do dalszych zdań o potrzebie reform, wyzwaniach, zadaniach i innych podobnych rzeczach, o których się mówi w takich sytuacjach. Wypowiedział je z kamienną twarzą, a przynajmniej kilku polityków PO zaczęło mieć w tym momencie wątpliwości, czy Tusk dziękuje Komorowskiemu, czy też zapowiada odwet za zbyt aktywną postawę prezydenta w pierwsze powyborcze dni.
Ziobro do Belwederu
Scenariusze zakładające, że Bronisław Komorowski nie dostanie od PO szansy na reelekcję, brzmią na razie kosmicznie. Prawie cała opinia publiczna żyje pod ciśnieniem dotychczasowego wzorca rywalizacji: z jednej strony PO i jej kandydat, z drugiej PiS, czyli Jarosław Kaczyński. Wybory prezydenckie, gdzie kandydat PO miał nieco trudności ze zwycięstwem, odbyły się nie tak dawno. A i we wrześniu tego roku czuć było po stronie zwolenników Platformy lęk, że ich partia może przegrać z PiS.
Kaczyński w oczach nawet najbardziej nienawidzących go zwolenników PO jest wrogiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta