Lepszy byłby ekonomista?
Jarosław Gowin skazany jest na konflikt ze środowiskami prawników. Jednak nie dlatego, że jest filozofem, ale dlatego, że będzie musiał dokonać wielu finansowych cięć – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”
Ten resort nigdy nie miał szczęścia do ministrów – takie zdanie można było usłyszeć na korytarzach gmachu przy Al. Ujazdowskich w Warszawie w ostatnich latach wielokrotnie. Teraz jest podobnie. Jarosław Gowin idzie do resortu jako osoba spoza środowiska. – Filozof, który nie rozumie prawa, któremu trudno będzie zbudować autorytet w środowisku, na ogólnikach, bez rozumienia istoty rzeczy – można usłyszeć w resorcie.
Ale, jak pokazuje niedaleka historia, także kompetencje prawnicze w tym resorcie nie gwarantowały posłuchu i szacunku środowiska. Zbigniew Ziobro, Zbigniew Ćwiąkalski, Andrzej Czuma czy Krzysztof Kwiatkowski są tego najlepszym przykładem.
Wróg numer jeden
Zbigniew Ziobro był bez wątpienia najbardziej twórczym ministrem, jeśli chodzi o reformy legislacyjne. Na konflikcie z korporacjami prawniczymi wręcz budował swoją pozycję. Przystąpił do swojego urzędowania, głosząc hasło likwidacji układów, również w środowisku prawniczym. I trzeba przyznać, że swój plan próbował realizować do końca.
Bardzo szybko zraził do siebie profesurę, odwołując w mało elegancki sposób z funkcji przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego prof. Stanisława Waltosia, wybitnego karnistę z Krakowa. I było to tylko preludium do dalszych działań, potem nastąpiło otwieranie korporacji, ograniczenie dochodów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta