Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Łemkowskie góry nieszczęść

12 października 1996 | Plus Minus | JJ

Łemkowskie góry nieszczęść

Jerzy Jastrzębowski

Ja was lublu, jak i swoich, Cygane Romane

Was hołodnych i obdertych i sponeweranych

Ne mate swojoj otczyzny, nigde ne priznany,

łem lubite naszy hory, bidujete z nami.

Iwan Rudenko, "Łemkowyna"

Znów huknęło, pacnęło niczym grudką błota, i żołnierzyk z czerwoną gwiazdą na furażerce załamał się w skoku przez krawędź parowu, padając wprost pod nogi nadbiegającego chłopca. Dnem parowu Wanio Holuta gonił kobyłkę, spłoszoną ogniem moździerzy, i do dziś pamięta: lufa automatu wbita między kamienie potoku, na wysoko podgolonej potylicy żołnierza - szeroka na palec szpara po odłamku.

Nawet nie bardzo krwawił, dziwi się 67-letni dziś Jan Holuta. O, tu leży, pokazuje mi kępę chaszczy nad potokiem. Towarzysze zabrali mu buty, rozebrali do bielizny i zakopali, gdzie padł, ale za płytko i lisy wraz go wygrzebały. Wtedy sąsiadka zagrzebała go, jak należy. Będzie tu już leżał aż do Dnia Sądu. I nie jest on jeden nad tym potokiem.

We wrześniu 1944 roku rodzina Holutów -- matka Ewa i trzech synów, Wasyl, Manio i maleńki Fecio (ojciec Mikołaj był we wsi, strzegąc chałupy przed ogniem) -- koczowała w głębi parowu. Tuż naprzeciw, mówi Jan Holuta, przykucnął staryk-furman w zniszczonym mundurze. Zaparł się plecami o pień starego grabu ( o widzi...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 884

Spis treści
Zamów abonament