12 w skali Beauforta
Jako kilkunastoletni chłopak byłem porwany romantyczną pasją miłości do morza (należałem do Ligi Morskiej i ukończyłem kurs modelarski szkutnika III klasy). Dlatego kiedy na komisji wojskowej zapytali, gdzie chcę służyć, odpowiedziałem, że w Marynarce Wojennej
Jesienią 1960 roku wyruszyłem do Ustki. Po 3-letniej służbie pragnąłem pływać w Polskich Liniach Oceanicznych. Najpierw trafiłem do Ośrodka Szkolenia Specjalistów Morskich, a po przysiędze przydzielono mnie na trałowiec ORP „Łoś".
Życie na okręcie rozpoczynało się pobudką o godz. 6 i zbiórką na molo na poranną gimnastykę. Później było sprzątanie i mycie, o 7 dyżurni przynosili śniadanie. O 8 uroczyście podnoszono banderę i odczytywano rozkaz dzienny dowódcy okrętu, a zaraz potem następowało tzw. obracanie mechanizmów, czyli sprawdzanie gotowości urządzeń na okręcie (który wymagał ciągłego sprzątania, konserwacji i malowania). Od 8.30 do 12 trwały zajęcia teoretyczne: z regulaminu służby okrętowej, znajomości okrętu, chemiczne, sanitarne, no i oczywiście polityczne. W południe kuchnia wydawała obiad (marynarze I i II rocznika musieli obierać ziemniaki, a III rocznik, czyli tzw. stare wojsko, był zwolniony z tego obowiązku). Po południu mieliśmy zajęcia na stanowiskach bojowych, w tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta