Liniowce widma ostrzegają
Katastrofa „Andrei Dorii” zapoczątkowała koniec trwającej niespełna pół wieku epoki luksusowych liniowców transoceanicznych. W 1956 r. więcej osób przeleciało już nad Atlantykiem samolotami, niż przepłynęło statkami...
Monika Rogozińska, podróżniczka, himalaistka, dziennikarka „Rzeczpospolitej"
– Morza i oceany to nieprzeczytane rozdziały księgi historii człowieka. Leży w nich milion wraków – mówi prof. Robert Ballard, twórca pierwszego wydziału oceanografii archeologicznej na uniwersytecie.
– To okna do przeszłości – twierdzi prof. Don Walsh, emerytowany dowódca amerykańskich łodzi podwodnych, który dotarł do najgłębszego miejsca oceanów. Technika, do której rozwoju obydwaj się przyczynili, pozwala pomału odczytywać przeszłość.
Ballard poświęcił dekadę na rozwiązanie zagadek i tajemnic zatonięć luksusowych liniowców oceanicznych pływających w pierwszej połowie XX stulecia między Ameryką a Europą. Docierał do ich wraków, żeby poznać prawdę. Najpierw odnalazł ten, którego katastrofa wzbudzała najwięcej emocji, bo zginęli na nim sławni i bogaci. Sukces pomógł mu w dalszych poszukiwaniach. Doszedł do wniosku, że statki te zatonęły, ponieważ człowiek, zachłystując się nowymi technologiami, bezgranicznie zaufał technice i popełniał błędy niedopatrzenia. „Los »Ttitanica« i innych liniowców widm uczy nas, że człowiek, który zbytnio zaufał dziełom swych rąk, wcześniej czy później wpadnie na górę lodową" – ostrzega w swej książce „Ghost Liners". A historia, jak widać, lubi się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta