Życzyć im wesołych świąt

autor zdjęcia: Krzysztof Skłodkowski

źródło: Fotorzepa

Szymon, buddysta, siada z bliskimi do wigilijnej wieczerzy

Dzielą się opłatkiem i kładą prezenty pod choinką. Albo jednego dnia zapraszają znajomych na Chanukę, a później idą na bożonarodzeniowy obiad

Jest spo­koj­niej – to przy­zna­ją wszy­scy moi roz­mów­cy, war­sza­wia­cy róż­nych wy­znań. Bo nie ma go­ni­twy za pre­zen­ta­mi, nie­koń­czą­cej się li­sty za­ku­pów, de­li­be­ra­cji nad cho­in­ką. Moż­na więc sku­pić się na naj­bliż­szych.

Wy­star­czy zro­zu­mieć

– Nie mam pro­ble­mu z tym, by siąść do wie­cze­rzy wi­gi­lij­nej – mó­wi Szy­mon, mu­zyk, od kil­ku­na­stu lat po­szu­ku­ją­cy swo­jej dro­gi w bud­dy­zmie.

An­na, biz­ne­swo­man, któ­ra kil­ka lat te­mu prze­szła kon­wer­sję na is­lam, też bez kło­po­tu zaj­mu­je miej­sce przy wi­gi­lij­nym sto­le. Od po­cząt­ku sta­ra­ła się nie ura­zić ro­dzi­ny, a za­ra­zem nie na­ru­szyć re­li­gij­nych za­sad. Pew­ne spra­wy wy­ma­ga­ły jed­nak cza­su.

– Dziś jest ła­twiej. Wi­gi­lij­ne po­tra­wy są po­st­ne, więc na­wet nie mu­szę się pil­no­wać. Świą­tecz­ne wy­pie­ki mię­sne ku­szą, ale te­raz wszy­scy wie­dzą, że abym...