Tytan z Tczewa
Dziesięć lat temu odszedł Grzegorz Ciechowski. W latach 80. piosenki lidera Republiki, inspirowane Orwellem i Vonnegutem, były jak gąbka: chłonęły rzeczywistość stanu wojennego i stawały się jej krytycznym opisem
Trzynasty grudnia 1981. Dom teścia Grzegorza Ciechowskiego, gdzie muzyk mieszkał po ślubie. Walenie do drzwi. Wchodzi milicja. W brutalny sposób zabierają ojca żony – starszego mężczyznę, działacza „Solidarności". Pawłowi Kuczyńskiemu, basiście Republiki, internowano siostrę. Gitarzysta Zbigniew Krzywański zobaczył czołgi z okna akademika, wybudzony z drzemki podczas wesela kolegi z pokoju. – Nie musieliśmy czekać na wystąpienie generała, by wiedzieć, że dzieje się coś niedobrego – wspomina Krzywański. – Kiedy nazajutrz spotkaliśmy się na mieście, klęliśmy jak szewcy. Paweł Kuczyński krzyczał, że idzie do urzędu paszportowego i natychmiast emigruje z kraju. Ja musiałem wyjechać z Torunia, z akademika, bo tylko najstarsze roczniki miały prawo pobytu na terenie uczelni. Była niedziela. We wtorek mieliśmy zagrać w Sali Kongresowej przed Izabelą Trojanowską, a nie można było robić prób. Początkowe przerażenie ustąpiło determinacji, chcieliśmy grać! – mówi.
Czerwiec 1983. Koniec stanu wojennego. Autobus Republiki. Z głośników płynie smutna muzyka Chopina. Goście i osoby towarzyszące zespołowi zaczynają się niepokoić, czy przypadkiem nic się nie stało. Nagle słychać głos spikera: „Przerywamy program. Wiadomość z ostatniej chwili. Dziś dokonano zamachu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)


