Tajemnica zamachu na pułkownika
Czy Stalin przy użyciu swoich brytyjskich agentów zainspirował AK do zabicia wroga Związku Sowieckiego? Tak twierdzi żołnierz, który miał wykonać wyrok
Jest 17 maja 1944 roku. Rzecz dzieje się na nieistniejącym dziś przystanku kolejki wilanowskiej na ulicy Belwederskiej w Warszawie. Mniej więcej tam, gdzie dziś wznosi się hotel Hyatt ze szkła i stali. Wtedy miejsce to wyglądało inaczej: stare kamienice, stacja kolejki z odrapanymi ławkami i wiatą. Kobiety handlujące z ręki warzywami, tłumy przechodniów, niemieccy żandarmi.
Godzina 10 rano. Pada drobny deszcz, jest szaro i nieprzyjemnie. Na przystanku stoi pięciu młodych ludzi. Pasażerowie przyjeżdżają i odjeżdżają, ale oni nie ruszają się z miejsca. Co pewien czas rozglądają się na boki i obserwują pobliskie kamienice. Ci sami mężczyźni byli widziani w tym samym miejscu, o tej samej porze dzień wcześniej. Wtedy również spędzili na przystanku podejrzanie dużo czasu.
– Gdy dziś wracam myślami do tego tragicznego dnia i tej bezsensownej akcji, zdaję sobie sprawę, że naruszono podczas niej wszelkie możliwe zasady konspiracji. Czekając na tego faceta z rozkazu naszych dowódców, siedzieliśmy na widoku przez dwa dni pod rząd. Narażono nas na olbrzymie niebezpieczeństwo – mówi Stanisław Aronson, wówczas członek komórki likwidacyjnej Kedywu AK pseudonim Rysiek, dziś obywatel Izraela.
Jak łatwo można było przewidzieć, grupą zainteresował się szpicel. Mężczyzna, przyglądając się im uważnie, podszedł do stacyjnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta