Na dnie piekła ludzie gotują
Agnieszka Holland o swoim filmie „W ciemności” i o zmianach, jakie obserwuje we współczesnej Polsce
Rz: Podobno długo się pani wahała, zanim zdecydowała się nakręcić „W ciemności".
Agnieszka Holland: Już po „Europie, Europie" powiedziałam: dość. Podejmowanie tematu żydowskiej Zagłady bywa bolesne. Poza tym producenci chcieli zrobić film o Holokauście w angielskiej wersji językowej, z gwiazdą w roli głównej. Widziałam sporo takich obrazów i zawsze miałam wrażenie, że aktorzy anglosascy, nawet najlepsi, teatralizują ten dramat. Postawiłam trudne warunki: historia musi zostać opowiedziana w językach, w jakich się wydarzyła. I bez rozpoznawalnych na Zachodzie twarzy.
Denerwuje panią Holokaust w wersji hollywoodzkiej?
Tak, powstał niemal specjalny gatunek filmów o Zagładzie. Muszą mieć światową dystrybucję – stąd biorą się wysokie budżety, gwiazdy, łatwa historia i happy end. A jednocześnie wyczerpuje się ich rekwizytornia: druty kolczaste, mur, trupy na ulicach. Pokazując to po raz kolejny, robi się coś schematycznego i fałszywego. Z kolei widzowie przyzwyczaili się, że na ekranie jest trochę śmiesznie i trochę wzruszająco, a całość powinna nieść jakiś morał. Chcą wyjść z kina, wierząc, że tragedia milionów ludzi czemuś służyła. A takie myślenie nie przystaje, moim zdaniem, do Holokaustu. Bo to było graniczne doświadczenie ludzkości, z którego nie wynika żadne dobro. Może tylko pytanie, do czego zdolny jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta