Plemienne kolory dramatu
Plemienne kolory dramatu
Zamyślenia
Bp Józef Życiński
Nastrój listopadowych dni ułatwia zadumę nad śmiercią -- jej majestatem i nieuchronnością, poczuciem wewnętrznego absurdu czy też doświadczeniem obojętności ze strony bliskich, dla których dramat śmierci może łatwo stać się jedynie epizodem z odległego tła. Osobiście miałem okazję doświadczyć "z bliska" poczucia absurdalnego wymiaru śmierci, kiedy podczas napadu w Pradze przed trzema laty sądziłem, że stanowi ona już dla mnie nieuchronną konieczność, od której dzielą mnie tylko chwile. Kiedy w bezładnej szamotaninie usiłowałem osłabić siłę ciosu ręki napastnika, zaopatrzonej w nóż, skrawkami świadomości myślałem o tym, iż absurdalnie jest ginąć w złotej Pradze, do której przed dziesięcioma minutami przybyło się pierwszy raz w życiu. Poczucie absurdalności zdarzeń potęgowane było jeszcze przez widok obojętnych przechodniów, którzy przyspieszyli kroku, aby szybciej oddalić się od miejsca napadu. W ich układzie odniesienia była to skądinąd racjonalna decyzja. Dwóch atletycznych, uzbrojonych napastników...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta