Niedźwiedź na polowaniu
Rosyjskie firmy mają mnóstwo gotówki. Szukają celów do przejęć za granicą. Sprzyja im światowy kryzys, który znacznie obniżył koszty ekspansji. W Polsce po Acronie mogą się pojawić kolejni drapieżcy
Rząd Donalda Tuska ma „rosyjski" problem. Nie chce ostentacyjnie blokować inwestora ze Wschodu, ale boi się, że zwłaszcza teraz, po katastrofie smoleńskiej, gdyby Rosjanie przejęli jakąś dużą firmę, zapłaciłby ogromną cenę polityczną. Czy powinniśmy bać się rosyjskiego kapitału?
Działania Acronu to druga tak wielka próba wrogiego przejęcia dużej polskiej firmy w ostatnich latach. Czeski miliarder Zdenek Bakala przed dwoma laty bezskutecznie walczył o lubelską kopalnię węgla Bogdankę. Ale nie wywołało to takiego popłochu, jak pojawienie się Acronu i oferta kupna Azotów Tarnów. Wiadomo: Rosjanie. Tuż przed walnym zgromadzeniem podbili nawet znacznie cenę. – Ten, kto pozytywnie odpowie na wezwanie Rosjan, będzie de facto uczestnikiem wrogiego przejęcia polskiej spółki – grzmiał minister skarbu Mikołaj Budzanowski, wskazując palcem posiadające akcje chemicznej spółki liczne TFI i OFE. Wymyślony na kolanie manewr obronny był prosty. Azoty ogłaszają przejęcie innego zakładu w Puławach i by pozyskać środki na ten cel, przeprowadzają emisję akcji. Gdyby więc nawet Acron skupił planowaną liczbę papierów, nie zyskałby nad spółką kontroli. Ostatecznie skupuje ledwie 10 proc. akcji.
Ekspansja w naszym regionie
Acron, który kupuje aktywa w Stanach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta