Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Wieloznaczność bakłażana

01 września 2012 | Kultura | Jacek Cieślak DK

Proszę nie myśleć, że z łatwością przychodzi mi pisanie o bakłażanie! To trudny temat, ale pewnych zjawisk językowych uniknąć się nie da. Poza tym nadmiar wiedzy nikomu nie zaszkodził. Przydaje się choćby wtedy, gdy pewne słowa padają pod naszym adresem, a my udajemy, że wiemy, o co chodzi.

Rzecz zaczęła się od użytkownika Gadu-Gadu, który zagadywał tak: „CzeŚć PokLiKasH??". Odpowiedź brzmiała: „Spadaj gościu...". On zaś na to: „Sam SIę zBadAj!!!". Co skomentowano ostro: „Ale bakłażan!".

Zdziwił mnie w tym kontekście dialog pełen czułości: „Kochanie... – Mmm? – Czas na Pana Bakłażana!". Cóż to za dwuznaczne słowo, które raz może być obelgą, a innym – określeniem jak najbardziej pieszczotliwym?

Byłem w kropce do czasu, gdy w kafejce internetowej usłyszałem taką opowieść: „Stary, idę sobie miastem, patrzę, a tu idzie fajna d... Odwraca się, a z twarzy bakłażan".

Wszyscy, którzy zajmowali się bakłażanem w kuchni, sprawdzali pewnie, czy jest świeży i niezmarszczony. Inwencja językowa slangujących poszła właśnie tym tropem. Przekonało mnie o tym ostatecznie wyznanie innego internauty: „Mogłaby mi zrobić bakłażana". Zapewniam, że nie chodziło o kulinaria: bakłażan odnosi się do pewnej części męskiego ciała. Dlatego proszę być czujnym i używać języka... świadomie.

 

Wydanie: 9324

Wydanie: 9324

Spis treści
Zamów abonament