Kto chce naprawdę debaty
Niby dlaczego dialog między partiami opozycyjnymi z udziałem prof. Glińskiego jako przedstawiciela PiS miałby być absurdem? – pyta publicysta
Największa partia opozycyjna wyznacza do prezentowania swojego programu gospodarczego naukowca, człowieka spoza świata polityki. Nazywa go – zdecydowanie na wyrost – kandydatem na premiera, choć szans na przeprowadzenie konstruktywnego wotum nieufności na razie nie ma. Ale i sam prof. Gliński (bo o nim tu mowa) zdaje sobie sprawę z tego, że jego kandydatura miałaby sens tylko wtedy, gdyby udało się stworzyć ponadpartyjny rząd techniczny.
Jednak już sam wybór prof. Piotra Glińskiego na nową twarz PiS to zaproszenie dla innych partii opozycyjnych do dyskusji na temat zakończenia rządów Donalda Tuska. To publiczne postawienie tezy, że możliwa jest alternatywa gospodarcza dla programu Jacka Rostowskiego. A czy rolą opozycji nie jest kreowanie alternatyw dla polityki rządu? Czy to coś nienormalnego?
Od tygodnia słyszymy tymczasem, że tak, to coś dziwacznego. Chór polityków i publicystów przekonuje nas, że rola, jaką przyjął prof. Gliński, to absurd i groteska. Po odcedzeniu z tych tyrad płytkich szyderstw można zapytać przewrotnie: a niby dlaczego dialog między partiami opozycyjnymi z udziałem prof. Glińskiego jako przedstawiciela PiS ma być absurdem?
Podejrzanie apolityczny
Przez ostatnie lata z niemal wszystkich stron płynęły narzekania, że polskie życie publiczne zostało zafiksowane na punkcie konfliktu dwóch partii. Wskazywano, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta