Meandry suwerenności
Dzisiejsza Unia przypomina, że międzynarodowa wspólnota zawsze polega na faktycznej nierówności i odgrywaniu roli hegemona przez jedno lub kilka państw – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Gdy suwerenność staje się walutą, którą bankrutujące państwa Unii Europejskiej płacą bogatszej północy za ratunek, dyskusja na ten temat wydaje się nie tylko intelektualnie ciekawa, ile też staje się kwestią politycznego być albo nie być. Bo w chwili, gdy Europejski Bank Centralny zmienia się w ciało ważniejsze od Komisji Europejskiej i europarlamentu, bez naukowej refleksji nad najważniejszymi pojęciami dotyczącymi integracji europejskiej trudno nam będzie również podejmować decyzje polityczne.
Według Marka Cichockiego, autora książki „Problem politycznej jedności w Europie", prawdą jest, że nie sposób mówić już dłużej w Europie o suwerenności w klasycznym tego słowa rozumieniu. Wszak modnym i na wiele przypadków odmienianym sformułowaniem jest współdzielenie suwerenności. Ale z faktu, że inaczej pojmujemy suwerenność dziś niż kilkaset lat temu, nie oznacza, że to, co się za tym kryje, czyli zdolność danej wspólnoty politycznej do sprawowania władzy nad sobą,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta