Nos ministra Gowina
Prawo i instytucje w Polsce działają gorzej niż powinny. Wiele spraw sądowych i administracyjnych dałoby się załatwić sprawniej już przy obecnej literze prawa. Ale nie są tak załatwiane. Może więc chodzi o ducha prawa? – zastanawia się adwokat
Słowa Jarosława Gowina o tym, że „ma w nosie literę przepisów, ważny jest ich duch", wywołały żywiołową reakcję. Dominowały głosy oburzenia i nawoływania do dymisji szefa resortu sprawiedliwości. Od początku zresztą minister sprawiedliwości to dość wygodny obiekt ataków: a to że nie jest prawnikiem, a to że z niego ideolog, a to że radykał, a to że zewnętrznych doradców zatrudnia poza trybem zamówień publicznych. Teraz zaś mamy „aferę nosową".
Ta ostatnia uświadomiła mi, jak wielu mamy w kraju fachowców od wykładni prawniczej. Interesujące, że wiele „eksperckich" głosów pochodziło od osób niemających ani wykształcenia, ani doświadczenia prawniczego.
Litera i wykładnia
Zacznijmy od tego, co powiedział minister. Ja usłyszałem, że opowiedział się za prymatem wykładni funkcjonalnej nad wykładnią literalną. Bardzo słusznie zresztą. Warstwa językowa prawa zawsze służy określonemu celowi. Słowa nie mogą być puste. Formalizm prawniczy jest zaś przejawem anachronizmu właściwego słabiej rozwiniętym kulturom prawnym.
Nie przypominam sobie, aby podczas mojego rocznego stażu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta