Minister kopacz
Kacha Kaładze miał marzenie. Teraz będzie wicepremierem Gruzji. I kolejnym piłkarzem uwiedzionym przez politykę. Z nimi zwykle jest tak samo: w wyborach świetnie, potem bywa groteskowo
Było ich trzech. Obrońca Kacha z Gruzji poczuł, że musi uwolnić swój lud od tyrana. Napastnik George z Liberii – że tylko z nim jako prezydentem ten kraj pozna, co to pokój i dostatek. A napastnik Andrij z Ukrainy – że tacy jak on: młodzi, liberalni, z pieniędzmi i pomysłem na biznes, nie mogą ciągle wybierać tylko między pomarańczowymi i niebieskimi, między klanem donieckim, dniepropietrowskim czy kijowskim.
Kacha Kaładze był wyborczą wunderwaffe partii Gruzińskie Marzenie, politycznym i biznesowym wspólnikiem Bidziny Iwaniszwilego, miliardera, który właśnie odsuwa od władzy w Tbilisi Micheila Saakaszwilego. George Weah przegrał już raz wybory prezydenckie w Liberii, przegrał rok temu drugie jako kandydat na wiceprezydenta, teraz chce być senatorem i ciągle wierzy, że przyjdzie taki moment, w którym założony przez niego Kongres na rzecz Demokratycznej Zmiany przejmie władzę i rozgoni na cztery wiatry całe to towarzystwo rozkradające kraj. A Andrij Szewczenko właśnie kursuje od Kijowa po Krym wiecując, rozdając autografy i przekonując, że w wyborach parlamentarnych za dwa tygodnie warto głosować na partię Naprzód Ukraina. On jest numerem dwa na jej listach, za szefową Natalią Korolewską.
Uniwersytet San...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta