Tak rodzi się drużyna
POLSKA – ANGLIA 1:1 | Zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika zagrał bez strachu i kompleksów. Polacy walczyli o zwycięstwo, ale ten remis daje satysfakcję i nadzieję. Dalszy ciąg eliminacji w marcu
Tym razem to nie był jak 39 lat temu zwycięski remis, bo do końca eliminacji jeszcze daleko, ale warszawskie 1:1 przywraca wiarę w tych polskich piłkarzy i buduje zaufanie do tego trenera.
Polacy udowodnili, że o koncentracji, ambicji i walce potrafią nie tylko mówić. Pierwszy raz od dawna w meczu z wielkim rywalem to my rozdawaliśmy karty, choć do przerwy Anglicy prowadzili 1:0.
Rzutów wolnych i rożnych w ich wykonaniu baliśmy się jak diabeł święconej wody. Codziennie, na każdym treningu, Polacy uczyli się nowego sposobu ustawienia w obronie, a Waldemar Fornalik powtarzał, że ciągle są duże braki. „Nie można głupio faulować blisko pola karnego, bo Anglicy mają od takich sytuacji prawdziwych fachowców" – powtarzali wszyscy.
Nasi piłkarze byli skupieni. Skakali wyżej, naprawiali swoje błędy. Po pół godzinie gry i drugim rzucie rożnym dla Anglii rywale wyszli jednak na prowadzenie. Steven Gerrard dośrodkował, pilnujący Wayne'a Rooneya Łukasz Piszczek wyskoczył trochę za szybko. Rooney poczekał, aż piłka spadnie mu na głowę, i strzelił tuż przy słupku.
Przemysław Tytoń nawet nie drgnął. Można się zastanawiać, czy nasz bramkarz miał czas na reakcję, można obwiniać Piszczka, jednak cała akcja, po której Anglicy wywalczyli rzut rożny, zaczęła się od straty piłki przez Kamila Grosickiego.
Nasze orły mogły mieć po utracie gola podcięte skrzydła, ale akcje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta