LOT ślizgowy
LOT z pompą promuje dreamlinera, organizuje loty pokazowe i snuje sny o potędze, ale w tym samym czasie nie płaci na czas kontrahentom. – Bez inwestora długo nie pociągnie – ostrzegają eksperci. A Ministerstwu Skarbu się nie spieszy.
Pracownicy LOT ukuli określenie: „Albo trampolina, albo gilotyna". Część uważa, że nowe dreamlinery oznaczają dla firmy szansę, pozostali zaś, że ją tylko pogrążą – mówi szef „S" w Locie Stefan Malczewski.
B787 dreamliner to najbardziej, obok airbusa A380 superjumbo, wyczekiwana w ciągu ostatniej dekady konstrukcja lotnicza. Ma duży zasięg (nawet 15 tys. km), pojemność (zabiera do 330 pasażerów w trzech klasach), jest mniej hałaśliwy i bardziej komfortowy – nawet powietrze, którym oddychają pasażerowie, jest nawilżone, bo samolot zbudowano z lekkiego włókna węglowego, a nie z elementów metalowych.
Maszyna lata teraz po Polsce w ramach szkoleń i promocji, 14 grudnia uda się w pierwszy komercyjny rejs do Pragi. Ale prawdziwe jej przeznaczenie to loty długodystansowe za Atlantyk i do Azji. Na wiosnę przyszłego roku we flocie LOT ma już być pięć takich maszyn, a w 2015 – osiem.
Dreamlinery odeślą na emeryturę wiekowe B767. Poprzednia tak wielka operacja wymiany samolotów miała miejsce na przełomie lat 80. i 90. Iły- -62 i Tu-154 zostały wówczas zastąpione przez boeingi 767 i 737. Pojawiły się też mniejsze ATR-y 72. Tak jak wówczas polski przewoźnik był pierwszą linią z krajów byłego bloku socjalistycznego eksploatującą boeingi, tak teraz jest pierwszą w Europie sięgającą po dreamlinery.
Podkreśla to w spotach reklamowych, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta