Zbyszewscy, portret podwójny
Wacław i Karol. Świetni, nieznośni, błyskotliwi wygnańcy, odrębne zjawisko w polskiej publicystyce i literaturze gorzkiego XX wieku
Druga wojna światowa. Bomby spadają na Londyn. Karol Zbyszewski odwiedza Stanisława Mackiewicza, Cat jednak nie wrócił jeszcze do domu; Zbyszewski zostaje przyjęty przez Jadwigę Dziewulską. Wtem rozlega się jęk syren, a zaraz potem dzwonek telefonu.
– Tu Wacław. Czy przypadkiem nie ma u pani mego brata, Karola?
– Jest.
– A co robi?
– Pije kawę.
– Niech mu pani każe natychmiast zejść do schronu.
– Panie Karolu, marsz do schronu.
– Kiedy ja nie chcę.
- Niestety, panie Wacku, on się opiera.
– To niech go pani zaprowadzi tam na siłę.
– Halo... jest pan tam jeszcze? Nie mogę go zaprowadzić na siłę, bo jest silniejszy ode mnie.
– To nic zabawnego, pani Eddy.
Karol zawsze był odważniejszy od swego starszego brata. Przed wojną rzuca się w wiry na Wiśle, tworzące się między przęsłami starego, drewnianego, trzeszczącego mostu w Wyszogrodzie; wir obraca nim kilka razy, ku jego uciesze.
– Wy z Warszawy? – pyta ktoś miejscowy.
– Tak. A bo co?
– Tak i myślałem, bo w Warszawie ludzie głupi...
Wacław Alfred Zbyszewski nie rozstaje się ze swą maską przeciwgazową, chowa się w najgłębsze zakamarki Londynu, opuszcza stolicę na noc. Mamy przed oczyma angielską karykaturę z czasów wojny, na której zbiedzeni, ściśnięci ludzie chronią się na stacji kolejki podziemnej, służącej za schron...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta