Toporny urok imperatorowej
Rzuca się w oczy, że wystawa „Russen und Deutsche” została skomponowana pod dyktando Rosjan. Żadnych kontrowersyjnych kwestii. Dlaczego niemieccy historycy akceptują ten wygładzony obraz?
Ta ekspozycja ma twarz carycy Katarzyny II. Urodzona w Szczecinie niemiecka księżniczka, która bez żadnych skrupułów zdobyła władzę nad gigantycznym imperium, widnieje na wielkim banerze na budynku Neue Museum w Berlinie, gdzie trwa wystawa „Rosjanie i Niemcy – 1000 lat sztuki, historii i kultury".
Gdy Rosjanie i Niemcy zaczynają się roztkliwiać nad pozytywami historii z historii swoich wspólnych relacji, Polacy dostają nieodmiennie gęsiej skórki. A przecież obaj sąsiedzi mają historyczne powody do pojednania. W końcu miniony wiek naznaczyły dwie wielkie wojny między oboma narodami, z czego ta druga naznaczona była hasłem „Vernichtungskrieg", wojny na totalne wyniszczenie. Niemcy zresztą od lat we wspólnych wystawach (jak na przykład na niedawnej, polsko-niemieckiej) podkreślać chcą, że oprócz epizodów wojen były w ich relacjach z sąsiadami lata pokojowej wymiany kulturowej oraz osiągnięć niemieckich naukowców czy fabrykantów pokojowo budujących swoją zamożność na ziemiach Wschodu. Problem w tym, że akurat w wypadku wystaw rosyjsko-niemieckich temat Polski, szczególnie w okresie zaborów, znika jak kamfora. Tak było w poprzedniej wielkiej wystawie o przyjaźni Prus i Rosji w XIX wieku „Władza i przyjaźń", którą w 2008 roku otwierał szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier, a wystawę fundował Gazprom.
Teraz czas na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta