Za górami? Nic ciekawego
Petruška Šustrová, tłumaczka, dawna dysydentka
Prawie ćwierć wieku minęło od aksamitnej rewolucji, ale Czesi wciąż bardzo mało wiedzą o Polsce. Może nawet mniej niż za czasów, kiedy oba kraje znajdowały się w obozie komunistycznym?
Dla większości Czechów, w tym również dla polityków, za górami, które wyznaczają granice naszego kraju, nie ma już nic interesującego. Tam świat się kończy. W czeskich mediach o krajach sąsiednich mówi się niewiele. Wiadomo, że poza granicami istnieje Biały Dom i Kreml. Jeśli jest wojna w Iraku czy Syrii, to pisze się o tym i wtedy są to tematy aktualne. Ale rozmowa z czeskim politykiem, który wiedziałby, jak się nazywa polski premier, to nie jest zwykłe wydarzenie.
Słyszała pani, że pojawiło się nowe slangowe określenie Polaków – „sziszlaci", czyli sepleniący.
Nie, ale możliwe, że funkcjonuje, bo jednak język polski brzmi dla Czechów zabawnie. Jest tam dużo tych syczących spółgłosek „sz" „cz", „ś", „ź". Pewnie dlatego młodzi ludzie nazywają tak Polaków.
Nie mamy w Czechach najlepszej opinii. O Polakach mówi się pogardliwie „handlarz" z podtekstem, że chodzi o nieczyste interesy.
To chyba jest najczęściej używane. Słyszałam o tym, choć dla mnie ta najważniejsza opinia pochodzi z lat 80. Nawet moja szwagierka, osoba wykształcona,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta